W Buenos Aires od niedawna mieszka Angeles Saramego wraz ze swoją córką Violettą, jej mąż zmarł odrazu po narodzinach dziewczynki. Angie po śmierci męża jeździła z kraju do kraju szukając odpowiedniego dla nich miejsca, chciała uciec od rodziny, wszystko jej przypominało o nim..
Nie dawała już rady, to było silniejsze od niej, postanowiła wrócić do swojego rodzinnego miasta.
Jej córka, Violetta, kończy dzisiaj osiemnaście lat, z tego powodu kobieta przyszykowała dla niej przyjęcie urodzinowe wraz z jej przyjaciółmi. Nastolatka od przyjazdu uczęszcza do studia 21 w którym także pracuje jej matka, jako nauczycielka śpiewu.
Wszystko było zapięte na ostatni guzik, dziewczyna miała zjawić się w domu dopiero około dwudziestej wraz ze swoim chłopakiem, więc kobieta miała trochę czasu dla siebie. Gdy zdołała położyć się na kanapie, zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie się podniosła po czym odtworzyła je. W drzwiach stała bardzo znana jej osoba, lecz nie mogła przypomnieć sobie kim był wysoki, przystojny brunet o brązowych oczach.
- Dzień Dobry, a pan do kogo? - zapytała, obserwując reakcję mężczyzny.
- Czyli mnie nie poznajesz? - wybuchnął śmiechem.
Dziewczyna popatrzyła na niego nieporozumiale i pokiwała przecząco głową.
- Jestem German, mówi Ci to coś? - zapytał i na "chama" wepchnął się do mieszkania.
- German? Co ty tu robisz?
- Przyjechałem na urodziny mojej siostrzenicy, chyba, że o nich też zapomniałaś. Nie widziałem jej dobre dziesięć lat, chyba należy mi się to spotkanie, jak myślisz?
- Nie German, nie zapomniałam, ale przykro mi, myślę, że to nie jest najlepszy pomysł.
- Zaraz, zaraz ty myślisz? - wybuchnął znowu śmiechem.
Kobieta szturchnęła szwagra w ramię, po czym usiadła na kanapię.
Domownicy przez kolejne dwie godziny wspominali stare czasy, ustalili też, że powiedzą Violi, iż German wyjechał z kraju i dopiero teraz, do niego wrócił.
Dochodziła godzina dziewiętnasta, goście powoli się zbierali, właścicielka domu, w tym samym czasie pakowała prezent dla córki, otóż kupiła jej piękną turkusową gitarę, naszyjnik srebny z literką "V" i masę ubrań, które na pewno się spodobają nastolatce. Następnie poszła do swojej sypialni, wyjęła z szafy pomarańczową sukienkę dosięgającą jej do kolan, do tego czarne obcasy i naszyjnik z napisem "love". Gdy wyszła z pokoju udała się do kuchni. Postanowiła schować produkty które były jej rano potrzebne do ciasta. Nucąc swoją ulubioną melodię, wzięła pudełko z mąką do ręki, nachyliła się z zamiarem schowania jej, lecz za nim to zrobiła, ktoś ją objął w pasie i mocno do siebie przycisnął. Ze strachu upuściła mąkę, cała zawartość powędrowała na twarz, jak się później okazało na twarz Germana. Blondynka wybuchnęła śmiechem po czym wyszła z pośpiechu z kuchni zostawiając gościa samego.
Mężczyzna w tym czasie zetarł mąkę z ciała, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek "Czyli trudna do zdobycia, tak?" - zapytał sam siebie. Od dawna podobała mu się jego szwagierka, lecz po śmierci swojego brata nie miał z nią żadnego kontaktu, aż do teraz. Gdy ją ujrzał nogi zrobiły mu się jak z waty. Kobieta była jeszcze piękniejsza niż przedtem. Mężczyzna od dłuższego czasu nie był w stałym związku, budził się sam, jadł sam, chodził spać sam, był typem samotnika, potrzebował kobiety, Angeles budziła w nim pożądanie.
Dochodziła godzina dwudziesta,Angie zgasiła światło chowając się za kanapą, koło niej kucnął German opierając się dłonią o jej ramię. Przybliżył się do niej, po czym lekko musnął jej usta. Kobieta stała w bezruchu, nie umiała z siebie wydobyć ani jednego słowa, tak dawno nie czuła czyiś ust.. Bardzo jej tego brakowało.. Lecz blondynka uważała to za niestosowne. Po paręnastu sekundach ciszy drzwi się otworzyły, przerywając niepokojącą ciszę, do domu weszła Viola ze swoim chłopakiem, światło się zapaliło, wszyscy wyszli ze swoich kryjówek i zaczęli śpiewać sto lat.
Dziewczyna miała łzy, można było się domyślić, że były to łzy szczęścia. Goście po kolei zaczęli jej składać życzenia, na końcu podszedł do niej wujek.
- Mamo, czy to jest twój chłopak? - nastolatka popatrzyła z zaciekawieniem na matkę.
- Co? Nie, nie! - odpowiedzieli równocześnie.
- Jestem twoim wujem, bratem twojego ojca.
Zapadła niezręczna cisza, nikt nie miał odwagi się odezwać, po chwili nastolatka rzuciła się w ramiona Germana i mocno go przytuliła, Angie przyłączyła się do uścisku.
- No to rodzina w komplecie - wyszeptała brązowowłosa.
_________________________________
BOŻE HAHAHAHA CO JA ZROBIŁAM
poniedziałek, 20 stycznia 2014
sobota, 18 stycznia 2014
Jednorazówka ~ Impreza
Angie za namową koleżanki zgodziła się na wspólne wyjście na imprezę, jak to mówi Sara "żeby się rozerwać." Jej przyjaciółka była typem rozrywkowej imprezowiczki, ona wręcz przeciwnie, lubiła spokój, harmonię.
Kobieta ubrana była w sukienkę w kształcie bombki, koloru turkusowego, która jej dosięgała za pośladki, do tego białe obcasy i nieco mocniejszy makijaż. Nie czuła się w tej stylizacji za dobrze, lecz zdała się na swoją przyjaciółkę.
Po kwadransie dziewczyny były już na miejscu. Zajęły miejsce przy oknie prosząc o coś mocniejszego. W międzyczasie wiele rozmawiały. Konferencje przerwał im mężczyzna o brązowych oczach, zrobił od razu dobre wrażenie na Angeles.
- Dzień Dobry, czy mogę prosić panienkę do tańca? - ukłonił się po czym wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.
Zielonooka niechętnie przytaknęła na jego propozycję i poszła w tłum.
Jej koleżanka w tym czasie znalazła sobie następnego "kochanka" i wyszła na zapleczę klubu. Owa kobieta lubiła zabawy na jedną noc, lecz nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji.
Blondynka bawiła się w najlepsze, już przez dłuższy czas nie czuła się w kogoś towarzystwie tak, dobrze a zarazem swobodnie.
***
- Może wejdziesz? - zapytał
- Nie, ja już pójdę do domu. - powiedziała spuszczając głowę w dół.
- Przestań, mam dobre wino, no chodź. - namawiał zielonooką.
- Dobrze, ale tylko na chwilkę. - uśmiechnęła się pod nosem.
Weszli do mieszkania, następnie udali się do kuchni po lampki wina. Mężczyzna otwierając butelkę potknął się o próg tym samym uszkadzając bluzkę blondynki.
Odruchowo szybko zdjął jej koszulkę i spojrzał na nią, była cała różowa.
- Wybacz, naprawdę nie chciałem.. - Zaczął się tłumaczyć. Kobieta wtedy wstała i położyła drobne dłonie na jego ramionach, mężczyznę przeszedł przyjemny dreszczyk. Poczuł podniecenie. Zbliżył się do niej, obejmując jej okrągłości, miał już ją pocałować, gdy ta odwróciła wzrok, opierając dłońmi o jego umięśniony tors. Zrozumiał, że to jeszcze za wcześnie, że nie jest gotowa. Spojrzała na swoją odkrytą część garderoby po czym zaczęła dłońmi pocierać o ramiona.
- Poczekaj tu, przyniosę Ci jakąś z moich koszul, pewnie ci zimno. - uśmiechnął się wystawiając przy tym rząd białych ząbków.
Kobieta pokiwała tylko potwierdzająco głową siadając na kanapie.
Nie musiała długo czekać, ponieważ po chwili zjawił się pan domu, wręczając jej różową koszulę w paski. Nałożyła ją na siebie, wyglądała jak małe dziecko w bluzce swojego ojca, ten strój dodawał jej uroku. Skradła mu nieśmiały uśmiech po czym ponownie zajęła miejsce na kanapie.
Brązowooki dosiadł się do niej, wpatrując się w jej oczy, widział w jej źrenicach iskierki, iskierki szczęścia.
Przewróciła oczami z podniesionymi kącikami ust.
- To co? Pijemy? - Przytaknęła i po chwili byli roześmiani na całego. Alkohol porządnie uderzył im do głów, przy dobrej rozmowie można się dobrze upić. W końcu odważył się i zbliżając się złączył ich usta. Nie odepchnęła go, wręcz przeciwnie, odwzajemniała pocałunki. Moment później jego ręcę dobrały się do jej górnej garderoby..
- Jesteś piękna i wyjątkowa - szeptał, przygryzając przy tym jej ucho.
Kobieta zawiesiła mu ręcę na szyje, obejmując go tym samym nogami w pasie. Już po chwili z ciasnej kanapy przenieśli się do sypialni. Mężczyzna ułożył delikatnie ją na łóżku po czym zaczął rozpinać jej stanik, nie przerywając pocałunków. Blondynka nieśmiale dotchnęła jego paska od spodni. German wziął jej dłoń w swoją i włożył w swoje bokserki. Niechcący nasunęła się na jego męskość, mężczyzna jeknął z podniecenia.
Wszystkie rzeczy dla Angeles były nowe, nie zdawała sobie nawet sprawy z tego co robi.
Po udanym stosunku opadli zmęczeni na łóżko. Kobieta wtuliła się w jego tors szybko przy tym zasypiając
___________________________________________
Przepraszam, że taka krótka, postaram się jeszcze dzisiaj dodać kolejną jednorazówkę :)
Kobieta ubrana była w sukienkę w kształcie bombki, koloru turkusowego, która jej dosięgała za pośladki, do tego białe obcasy i nieco mocniejszy makijaż. Nie czuła się w tej stylizacji za dobrze, lecz zdała się na swoją przyjaciółkę.
Po kwadransie dziewczyny były już na miejscu. Zajęły miejsce przy oknie prosząc o coś mocniejszego. W międzyczasie wiele rozmawiały. Konferencje przerwał im mężczyzna o brązowych oczach, zrobił od razu dobre wrażenie na Angeles.
- Dzień Dobry, czy mogę prosić panienkę do tańca? - ukłonił się po czym wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny.
Zielonooka niechętnie przytaknęła na jego propozycję i poszła w tłum.
Jej koleżanka w tym czasie znalazła sobie następnego "kochanka" i wyszła na zapleczę klubu. Owa kobieta lubiła zabawy na jedną noc, lecz nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji.
Blondynka bawiła się w najlepsze, już przez dłuższy czas nie czuła się w kogoś towarzystwie tak, dobrze a zarazem swobodnie.
***
- Może wejdziesz? - zapytał
- Nie, ja już pójdę do domu. - powiedziała spuszczając głowę w dół.
- Przestań, mam dobre wino, no chodź. - namawiał zielonooką.
- Dobrze, ale tylko na chwilkę. - uśmiechnęła się pod nosem.
Weszli do mieszkania, następnie udali się do kuchni po lampki wina. Mężczyzna otwierając butelkę potknął się o próg tym samym uszkadzając bluzkę blondynki.
Odruchowo szybko zdjął jej koszulkę i spojrzał na nią, była cała różowa.
- Wybacz, naprawdę nie chciałem.. - Zaczął się tłumaczyć. Kobieta wtedy wstała i położyła drobne dłonie na jego ramionach, mężczyznę przeszedł przyjemny dreszczyk. Poczuł podniecenie. Zbliżył się do niej, obejmując jej okrągłości, miał już ją pocałować, gdy ta odwróciła wzrok, opierając dłońmi o jego umięśniony tors. Zrozumiał, że to jeszcze za wcześnie, że nie jest gotowa. Spojrzała na swoją odkrytą część garderoby po czym zaczęła dłońmi pocierać o ramiona.
- Poczekaj tu, przyniosę Ci jakąś z moich koszul, pewnie ci zimno. - uśmiechnął się wystawiając przy tym rząd białych ząbków.
Kobieta pokiwała tylko potwierdzająco głową siadając na kanapie.
Nie musiała długo czekać, ponieważ po chwili zjawił się pan domu, wręczając jej różową koszulę w paski. Nałożyła ją na siebie, wyglądała jak małe dziecko w bluzce swojego ojca, ten strój dodawał jej uroku. Skradła mu nieśmiały uśmiech po czym ponownie zajęła miejsce na kanapie.
Brązowooki dosiadł się do niej, wpatrując się w jej oczy, widział w jej źrenicach iskierki, iskierki szczęścia.
Przewróciła oczami z podniesionymi kącikami ust.
- To co? Pijemy? - Przytaknęła i po chwili byli roześmiani na całego. Alkohol porządnie uderzył im do głów, przy dobrej rozmowie można się dobrze upić. W końcu odważył się i zbliżając się złączył ich usta. Nie odepchnęła go, wręcz przeciwnie, odwzajemniała pocałunki. Moment później jego ręcę dobrały się do jej górnej garderoby..
- Jesteś piękna i wyjątkowa - szeptał, przygryzając przy tym jej ucho.
Kobieta zawiesiła mu ręcę na szyje, obejmując go tym samym nogami w pasie. Już po chwili z ciasnej kanapy przenieśli się do sypialni. Mężczyzna ułożył delikatnie ją na łóżku po czym zaczął rozpinać jej stanik, nie przerywając pocałunków. Blondynka nieśmiale dotchnęła jego paska od spodni. German wziął jej dłoń w swoją i włożył w swoje bokserki. Niechcący nasunęła się na jego męskość, mężczyzna jeknął z podniecenia.
Wszystkie rzeczy dla Angeles były nowe, nie zdawała sobie nawet sprawy z tego co robi.
Po udanym stosunku opadli zmęczeni na łóżko. Kobieta wtuliła się w jego tors szybko przy tym zasypiając
___________________________________________
Przepraszam, że taka krótka, postaram się jeszcze dzisiaj dodać kolejną jednorazówkę :)
czwartek, 16 stycznia 2014
Jednorazówka ~ Podwójne życie
Już od dłuższego czasu między szwagrem a szwagierką się nie układało, mimo iż są razem dochodzi między nimi coraz częściej do kłótni.
Ubrała się w zwiewną bluzkę na ramiączka, kolorwe rurki i czerwone trampki, spięła włosy w koński ogon, musnęła błyszczykiem usta i była już gotowa. Zeszła na dół witając się z domownikami. Na śniadaniu pojawili się wszyscy, oprócz pana domu. W przekonaniu, że wyszedł na spotkanie służbowe, Angie zgarnęła swoją torebkę, następnie wyszła z domu podążając wolnym krokiem do studia. Przechodząc przez park widziała zakochanych, jednych siedzących na ławce przytulających się do siebie, drugich całujących się przy fontannie, zrobiło się jej żal, żal samej siebie, jest z Germanem od ponad miesiąca, a z dnia na dzień uczucie którym siebie darzą gaśnie.. Trzecią parą którą zauważyła był mężczyzna wysoki, umięśniony obściskujący się z kobietą w jej wieku. Podeszła trochę bliżej, aby upewnić się, że jej wzrok nie zwariował. Nie miała już wątpliwości, jej partner całował się z kobietą. Przetarła oczy z nadzieją, że to tylko głupi sen.. Niestety nie.. Poczuła ukucie w sercu, poczuła się wykorzystana. Najchętniej podeszła by do niego dając mu z liścia, lecz nie, nie zrobiła tego, nie miała odwagi. Ominęła parę, tak aby zostać niezauważona co było dość proste, ponieważ "zakochani" byli zajęci sobą. W drodze do studia przed oczyma wciąż miała widok jej chłopaka, można nawet powiedzieć, że byłego chłopaka, całującego się z kobietą, która sprawiała wrażenie z wyższych sfer z którą Angie nie miała szans.
Czym jest miłość, pocałunkiem? Przytulaniem się? Mówieniem do uszka piękne, miłe słówka? Miłość opiera się na zaufaniu i szacunku dwojga zakochanych osób. Miłością możemy nazwać kochających się ludzi, z robiących dla siebie bezwzględnie wszystko. Miłość to jest uczucie które nikt nie zdoła zniszczyć. Nie można zmusić do miłości, lecz też nie łatwo jest się z niej wyleczyć.
Gdy dziewczyna dotarła do studia udałą się do pokoju nauczycielskiego.
Kobieta usiadła na krześle chowając głowę w kolanach. Chciała płakać, lecz łzy jak na złość nie wypłynęły.
- Ej, Angie co jest? - mężczyzna dotknął jej zimnej dłoni. Nie odpowiedziała, podniósł jej podbródek, i głęboko spojrzał w oczy.
- Nic mi nie jest, naprawdę, wszystko w porządku, a teraz muszę iść na lekcję, przepraszam - spuściła wzrok, po czym ominęła swojego rozmówce udając się na zewnątrz pomieszczenia.
Mimo, iż praca z dzieciakami sprawiała jej przyjemność, nie mogła się dzisiaj na niczym skupić. Siedziała i rozmyślała nad tym dlaczego jej szwagier nie odwzajemnia uczucia którym ona go darzy? Dlaczego jest w stosunku do niej surowy, zimny? Czy to co między nimi kiedyś było to tylko złudzenie? Czy ma jeszcze szansę na miłość? Z amoniaku myśli wyrwał ją dzwonek, gdy się rozejrzała po sali, nikogo w niej nie było, lecz nie długo, ponieważ chwilę później zjawił się jej przyjaciel.
- Angie, powiesz mi w końcu co się z Tobą dzieję? Dzieciaki mówią, że jesteś dzisiaj jakaś rozkojarzona. Czy to chodzi o niego? - pogłaskał ją po ramieniu.
- Tak, nie, tak. Jeremias zrozum, zranił mnie..
- Angie, może to jest znak, żeby zacząć wszystko od początku, zapomnieć o nim? Jestem przy Tobie, wszystko będzie dobrze - wypowiadając te słowa kobieta wtuliła się w jego tors.
~ 2 miesiące później
26 letnia kobieta wyprowadziła się z posiadłości Castillo. Obecnie wynajmuje kawalerkę na przeciwko studia. Nie utrzymuję żadnego kontaktu z szwagrem. Jej życie obróciło się o 180 stopni. Blondynka jest w związku z Jeremiasem, wcześniej jej najlepszym przyjacielem, nigdy by nie pomyślała, że będą kiedyś razem, a jednak. Angie czuje się przy nim kochana, bezpieczna, jest tylko jedna negatywna cecha, acz bowiem owy mężczyzna za bardzo jej przypomina Germana + spędzają ze sobą mało czasu, lecz jak to powiadają "Miłość na odległość istnieje". Wydawałoby się, że powoli wszystko w jej życiu powraca do normy, a jednak życie lubi płatać figle..
Blondynka właśnie wracała z zajęć. Na jej twarzy górował szeroki uśmiech, nie dlatego, że dziś piątek, bowiem dlatego, iż spotyka się dzisiaj ze swoją siostrzenicą, której nie widziała dobry miesiąc, lecz jej wesoły nastrój nie trwał długo, gdy zobaczyła Germana, podeszła bliżej chowając się za pobliskie drzewo.. Mężczyzna zakładał perukę, już po chwili rozpoznała w nim swojego chłopaka, Jeremiasa. Jej wnętrzności buzowały, była teraz kulą tych wszystkich złych emocji.
Bez zastanowienia podeszła do faceta, zakładając ramiona na klatkę piersiową.
- Nie mogę uwierzyć, nie mogę
- Angie, co ty tu robisz? Ja ci to wszystko wytłumaczę, czekaj
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć? Jesteś zwykłym egoistą, nie jestem zabawką, rozumiesz? Bawiłeś się moimi uczuciami jak dziecko klockami, nie, nie mogę uwierzyć.
Odeszła w kierunku kawalerki.. Łzy spływały jej mocząc materiał bluzki, była zła na siebie, na cały świat. Poczuła się jak najgorsza osoba na świecie. Uświadomiła sobie, że nie jest nikomu potrzebna. Zostało jej tylko jedno wyjście..
Weszła do swojego mieszkania, pierwsze co zrobiła, to pokierowała się do kuchni, wyjęła nóż z szuflady, ręce trzęsły się jej jak opętane, wbiła go w klatkę piersiową, zrobiła to, popełniła samobójstwo..
Już nigdy jej nikt nie powie miłych słówek, nie przytuli, nie pocałuje, nie pokocha...
Ubrała się w zwiewną bluzkę na ramiączka, kolorwe rurki i czerwone trampki, spięła włosy w koński ogon, musnęła błyszczykiem usta i była już gotowa. Zeszła na dół witając się z domownikami. Na śniadaniu pojawili się wszyscy, oprócz pana domu. W przekonaniu, że wyszedł na spotkanie służbowe, Angie zgarnęła swoją torebkę, następnie wyszła z domu podążając wolnym krokiem do studia. Przechodząc przez park widziała zakochanych, jednych siedzących na ławce przytulających się do siebie, drugich całujących się przy fontannie, zrobiło się jej żal, żal samej siebie, jest z Germanem od ponad miesiąca, a z dnia na dzień uczucie którym siebie darzą gaśnie.. Trzecią parą którą zauważyła był mężczyzna wysoki, umięśniony obściskujący się z kobietą w jej wieku. Podeszła trochę bliżej, aby upewnić się, że jej wzrok nie zwariował. Nie miała już wątpliwości, jej partner całował się z kobietą. Przetarła oczy z nadzieją, że to tylko głupi sen.. Niestety nie.. Poczuła ukucie w sercu, poczuła się wykorzystana. Najchętniej podeszła by do niego dając mu z liścia, lecz nie, nie zrobiła tego, nie miała odwagi. Ominęła parę, tak aby zostać niezauważona co było dość proste, ponieważ "zakochani" byli zajęci sobą. W drodze do studia przed oczyma wciąż miała widok jej chłopaka, można nawet powiedzieć, że byłego chłopaka, całującego się z kobietą, która sprawiała wrażenie z wyższych sfer z którą Angie nie miała szans.
Czym jest miłość, pocałunkiem? Przytulaniem się? Mówieniem do uszka piękne, miłe słówka? Miłość opiera się na zaufaniu i szacunku dwojga zakochanych osób. Miłością możemy nazwać kochających się ludzi, z robiących dla siebie bezwzględnie wszystko. Miłość to jest uczucie które nikt nie zdoła zniszczyć. Nie można zmusić do miłości, lecz też nie łatwo jest się z niej wyleczyć.
Gdy dziewczyna dotarła do studia udałą się do pokoju nauczycielskiego.
Kobieta usiadła na krześle chowając głowę w kolanach. Chciała płakać, lecz łzy jak na złość nie wypłynęły.
- Ej, Angie co jest? - mężczyzna dotknął jej zimnej dłoni. Nie odpowiedziała, podniósł jej podbródek, i głęboko spojrzał w oczy.
- Nic mi nie jest, naprawdę, wszystko w porządku, a teraz muszę iść na lekcję, przepraszam - spuściła wzrok, po czym ominęła swojego rozmówce udając się na zewnątrz pomieszczenia.
Mimo, iż praca z dzieciakami sprawiała jej przyjemność, nie mogła się dzisiaj na niczym skupić. Siedziała i rozmyślała nad tym dlaczego jej szwagier nie odwzajemnia uczucia którym ona go darzy? Dlaczego jest w stosunku do niej surowy, zimny? Czy to co między nimi kiedyś było to tylko złudzenie? Czy ma jeszcze szansę na miłość? Z amoniaku myśli wyrwał ją dzwonek, gdy się rozejrzała po sali, nikogo w niej nie było, lecz nie długo, ponieważ chwilę później zjawił się jej przyjaciel.
- Angie, powiesz mi w końcu co się z Tobą dzieję? Dzieciaki mówią, że jesteś dzisiaj jakaś rozkojarzona. Czy to chodzi o niego? - pogłaskał ją po ramieniu.
- Tak, nie, tak. Jeremias zrozum, zranił mnie..
- Angie, może to jest znak, żeby zacząć wszystko od początku, zapomnieć o nim? Jestem przy Tobie, wszystko będzie dobrze - wypowiadając te słowa kobieta wtuliła się w jego tors.
~ 2 miesiące później
26 letnia kobieta wyprowadziła się z posiadłości Castillo. Obecnie wynajmuje kawalerkę na przeciwko studia. Nie utrzymuję żadnego kontaktu z szwagrem. Jej życie obróciło się o 180 stopni. Blondynka jest w związku z Jeremiasem, wcześniej jej najlepszym przyjacielem, nigdy by nie pomyślała, że będą kiedyś razem, a jednak. Angie czuje się przy nim kochana, bezpieczna, jest tylko jedna negatywna cecha, acz bowiem owy mężczyzna za bardzo jej przypomina Germana + spędzają ze sobą mało czasu, lecz jak to powiadają "Miłość na odległość istnieje". Wydawałoby się, że powoli wszystko w jej życiu powraca do normy, a jednak życie lubi płatać figle..
Blondynka właśnie wracała z zajęć. Na jej twarzy górował szeroki uśmiech, nie dlatego, że dziś piątek, bowiem dlatego, iż spotyka się dzisiaj ze swoją siostrzenicą, której nie widziała dobry miesiąc, lecz jej wesoły nastrój nie trwał długo, gdy zobaczyła Germana, podeszła bliżej chowając się za pobliskie drzewo.. Mężczyzna zakładał perukę, już po chwili rozpoznała w nim swojego chłopaka, Jeremiasa. Jej wnętrzności buzowały, była teraz kulą tych wszystkich złych emocji.
Bez zastanowienia podeszła do faceta, zakładając ramiona na klatkę piersiową.
- Nie mogę uwierzyć, nie mogę
- Angie, co ty tu robisz? Ja ci to wszystko wytłumaczę, czekaj
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć? Jesteś zwykłym egoistą, nie jestem zabawką, rozumiesz? Bawiłeś się moimi uczuciami jak dziecko klockami, nie, nie mogę uwierzyć.
Odeszła w kierunku kawalerki.. Łzy spływały jej mocząc materiał bluzki, była zła na siebie, na cały świat. Poczuła się jak najgorsza osoba na świecie. Uświadomiła sobie, że nie jest nikomu potrzebna. Zostało jej tylko jedno wyjście..
Weszła do swojego mieszkania, pierwsze co zrobiła, to pokierowała się do kuchni, wyjęła nóż z szuflady, ręce trzęsły się jej jak opętane, wbiła go w klatkę piersiową, zrobiła to, popełniła samobójstwo..
Już nigdy jej nikt nie powie miłych słówek, nie przytuli, nie pocałuje, nie pokocha...
_____________________________________
Już po raz kolejny uśmierciłam naszą Angeles, zła ja buahahah ;___;
Jednorazówka może Wam się nie podobać, sama nie jestem z niej zadowolona
Powiedzmy, że mam usprawiedliwienie, była ona pisana wczoraj na lekcjach (pod wielką presją, ta xd)
Tak wiem, wiem, idę szykować dla siebie trumnę.
Tak wiem, wiem, idę szykować dla siebie trumnę.
wtorek, 14 stycznia 2014
Jednorazówka ~Tajemnicza Dziewczyna
Od paru dni, German Castillo uczeń liceum, ma dziewczynę.
Jest nią piękna nastolatka o błękitnych oczach, imieniem Maria. Według mężczyzny dziewczyna jest cudowna. Kocha muzykę, śpiew, jest szczera, zabawna i piękna.
Wydawałoby się, że z ową kobietą przeżyje resztę swojego życia, że ona jest tą jedyną.. Lecz jak bardzo człowiek może się pomylić?
Młody Castillo w słoneczny dzień szedł przez park, popijając napój. Pogoda była wręcz doskonała na spacer. Ptaszki
ćwierkały a dookoła było słychać szelest spadających liści.
Myślał o swojej dziewczynie, za parę dni, nastolatka ma go przedstawić swoim rodzicom, bardzo się stresował. Co jeśli jej rodzina go nie zaakceptuje? Jego myślenie przerwało z tyknięcie z czymś, raczej z kimś.
Gdy się zorientował postać miała na sobie plamy od jego wcześniej wspomnianego napoju.
- Bardzo przepraszam panią, zamyśliłem się, odkupię pani tą koszulkę, niech pani mi wybaczy. - zaczął się tłumaczyć, nigdy nie był w podobnej sytuacji, więc za bardzo nie wiedział jak ma się zachować.
- Nie, naprawdę nic się nie stało, poradzę sobie. - dziewczyna spojrzała w jego czekoladowe oczy po czym spuściła głowę w dół, pocierając dłońmi o materiał koszuli.
Dopiero teraz mężczyzna zauważył, że jego rozmówczyni miała zielone oczy, delikatne rysy twarzy, i blond włosy do ramion. Obleciał ją wzrokiem nieco niżej. Miała bardzo kobiece kształty jak na swój wiek, i długie nogi, co wzbudziło podniecenie w brunecie.
- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam, w ramach rekompensaty da się pani zaprosić na kawę?
- Niech mówi mi pan po imieniu, jestem Angie. - jej kąciki ust lekko się uniosły, następnie wyciągnęła dłoń w kierunku mężczyzny czekając na jego ruch.
- Dobrze, a więc miło mi cię poznać Angie, jestem German, więc jak z tą kawą? - uścisnął dłoń blondynki.
- W sumie mam jeszcze godzinę wolnego od zajęć, zgoda.
Po kwadransie siedzieli już w ulubionej kawiarni młodzieńca. Popijając cappuccino rozmawiali o swoich zainteresowaniach.
Godzina minęła im bardzo szybko, czuli się dobrze w swoim towarzystwie. German odniósł wrażenie jakby znał nastolatkę przynajmniej rok, ona miała podobnie.
Kolejne dni minęły na poprawianiu ocen końcowych, w głowie mężczyzny siedziała ciągle blondynka o zielonych oczach. Mimo iż miał dziewczynę, nie umiał o niej zapomnieć.
To właśnie dziś, dziś dzień w którym szatynka przedstawi swojego chłopaka rodzicom. Była w niebo wzięta. Ubrała błękitną sukienkę, robiąc delikatny makijaż przy pomocy swojej młodszej siostry i wyszła. Plan na dzisiaj był taki, iż spędzą romantyczny wieczór w restauracji a następnie udadzą się do domu Carrara.
Gdy dotarła na umówione spotkanie, on już na nią czekał. Ubrany był w czarny garnitur. Wyglądał inaczej niż zwykle, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Kolacja minęła po jej myśli. Dużo rozmawiali o swoim związku, mówili sobie mnóstwo miłych słówek a na końcu pocałunek.. Jak dawno nie czuła jego ust. Był on pełny uczuć i namiętności. Po udanej randce udali się do domu Marii. Otworzyła im mama niebieskookiej tym samym witając ich radośnie i wpuszczając do mieszkania.
Przy stole siedzieli prawie wszyscy. Otóż nie było blondynki o imieniu Angeles. Nastolatka w tym czasie była na spotkaniu z przyjacielem.
Poza tym jej przyjaciel Pablo, miał problem z matematyką, a że Angeles była wzorową uczennicą, przystała na jego propozycję "nauczania go". Spotkanie odbyło się u niego w domu. O dziwo, mieszkanie było puste, znajdowali się tylko on i ona + kot Laki. Mężczyzna już od dłuższego czasu czuł coś więcej do Angie niż tylko przyjaźń, lecz nie miał okazji jej tego wyznać, bał się, że go odrzuci, że relację między nimi się pogorszą. Postanowił, że zrobi to dzisiaj, nie zważając na jej zdanie, chce żeby wiedziała o tym. Nauka minęła im w miłej atmosferze, przerobili planowany materiał, lecz brunet zamiast się skupić na obliczeniach ciągle z myślami był gdzieś indziej.
- Angie, bo ja chcę żebyś wiedziała, że.. - brunet zbliżył się do niej, łapiąc jej dłoń i patrząc głęboko w oczy. Nie dane było mu dokończyć, jego towarzyszce zadzwonił telefon.
- Co? To dzisiaj? Dobrze mamo, nie denerwuj się za chwilkę będę. - rozłączyła się chowając telefon do kieszeni.
- Bardzo cię przepraszam Pablo, dzisiaj jest szczególnie ważny dzień dla mojej siostry, muszę tam być, wybacz mi. - ucałowała policzek przyjaciela po czym opuściła mieszkanie.
Przekręciła klucz i po chwili znajdowała się w przed pokoju w którym wyczuwała wspaniałe zapachy.
- Już jestem! - krzyknęła, po czym rzucając kurtkę w bok, weszła do salonu.
Jej wzrok przykuł mężczyzna o brązowych oczach. Tak, był to ten sam mężczyzna którego spotkała parę dni temu w parku. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Dziewczyna odwróciła wzrok, witając się z domownikami zajęła swoje stałe miejsce na przeciwko bruneta.
Mężczyzna czuł euforię, która wypełnia go od środka. Los dał mu drugą szansę. W jego brzuchu pojawiły się motylki. Po długim tygodniu poszukiwania jej okazało się, że jest to siostra jego dziewczyny. Była bliżej niż myślał.
Nastolatkowie sprawiali wrażenie jakby się wcześniej nie znali, Angeles unikała jego wzroku, mimo, iż mężczyzna ciągle się jej przyglądał..
Blondynka czuła się nie zręcznie w jego towarzystwie.
- Angie, wszystko w porządku? - zapytała siostra dziewczyny
- Co? Tak, tak, ja przepraszam, źle się czuję, pójdę do swojego pokoju - pod pretekstem wyszła, usiadła na łóżku chowając głowę w kolanach. Czym jest samotność? Samotność to przebywanie w odosobnieniu, brak towarzystwa, rodziny, przyjaciół. Samotność jest stanem wyobcowania, brakiem bliskich ludzi, możliwości porozumienia się z innym człowiekiem. Przyczyny samotności mogą być bardzo różne. Czasem jest ona wynikiem negatywnego stosunku do świata, czasem jest niezawiniona przez człowieka i wynika z zaistniałej sytuacji. Angeles lubiła czasem pobyć sama, odizolowana od towarzystwa. Lecz w tej chwili było to niemożliwe, do pokoju wparował German.
- Hej, coś się stało? - Mężczyzna nie czekając na odpowiedź podszedł do blondynki przytulając ją mocno do siebie.
- Będzie dobrze - muskał dłońmi jej plecy.
Stali tak może z godzinę, dzień, tydzień. W jego ramionach czuła się bezpieczna. Nie miała ochoty ich opuszczać, brakowało jej kogoś, kto ją pocieszy, wesprze, a nawet przytuli. Niby rzecz normalna, ale dla Angeles wiele znaczyła. Mężczyzna w pewnej chwili oderwał się od dziewczyny. Ujął jej podbródek i lekko pocałował. Wszystko było dobrze do czasu gdy Maria nie weszła do pomieszczenia.
____________________________________
I o to kolejna jednorazówka! Hmm macie jakiś pomysł na kolejną? Jeżeli tak piszcie je w komentarzach, jeśli spodoba mi się pomysł, zrealizuję go :)
Jest nią piękna nastolatka o błękitnych oczach, imieniem Maria. Według mężczyzny dziewczyna jest cudowna. Kocha muzykę, śpiew, jest szczera, zabawna i piękna.
Wydawałoby się, że z ową kobietą przeżyje resztę swojego życia, że ona jest tą jedyną.. Lecz jak bardzo człowiek może się pomylić?
Młody Castillo w słoneczny dzień szedł przez park, popijając napój. Pogoda była wręcz doskonała na spacer. Ptaszki
ćwierkały a dookoła było słychać szelest spadających liści.
Myślał o swojej dziewczynie, za parę dni, nastolatka ma go przedstawić swoim rodzicom, bardzo się stresował. Co jeśli jej rodzina go nie zaakceptuje? Jego myślenie przerwało z tyknięcie z czymś, raczej z kimś.
Gdy się zorientował postać miała na sobie plamy od jego wcześniej wspomnianego napoju.
- Bardzo przepraszam panią, zamyśliłem się, odkupię pani tą koszulkę, niech pani mi wybaczy. - zaczął się tłumaczyć, nigdy nie był w podobnej sytuacji, więc za bardzo nie wiedział jak ma się zachować.
- Nie, naprawdę nic się nie stało, poradzę sobie. - dziewczyna spojrzała w jego czekoladowe oczy po czym spuściła głowę w dół, pocierając dłońmi o materiał koszuli.
Dopiero teraz mężczyzna zauważył, że jego rozmówczyni miała zielone oczy, delikatne rysy twarzy, i blond włosy do ramion. Obleciał ją wzrokiem nieco niżej. Miała bardzo kobiece kształty jak na swój wiek, i długie nogi, co wzbudziło podniecenie w brunecie.
- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam, w ramach rekompensaty da się pani zaprosić na kawę?
- Niech mówi mi pan po imieniu, jestem Angie. - jej kąciki ust lekko się uniosły, następnie wyciągnęła dłoń w kierunku mężczyzny czekając na jego ruch.
- Dobrze, a więc miło mi cię poznać Angie, jestem German, więc jak z tą kawą? - uścisnął dłoń blondynki.
- W sumie mam jeszcze godzinę wolnego od zajęć, zgoda.
Po kwadransie siedzieli już w ulubionej kawiarni młodzieńca. Popijając cappuccino rozmawiali o swoich zainteresowaniach.
Godzina minęła im bardzo szybko, czuli się dobrze w swoim towarzystwie. German odniósł wrażenie jakby znał nastolatkę przynajmniej rok, ona miała podobnie.
Kolejne dni minęły na poprawianiu ocen końcowych, w głowie mężczyzny siedziała ciągle blondynka o zielonych oczach. Mimo iż miał dziewczynę, nie umiał o niej zapomnieć.
To właśnie dziś, dziś dzień w którym szatynka przedstawi swojego chłopaka rodzicom. Była w niebo wzięta. Ubrała błękitną sukienkę, robiąc delikatny makijaż przy pomocy swojej młodszej siostry i wyszła. Plan na dzisiaj był taki, iż spędzą romantyczny wieczór w restauracji a następnie udadzą się do domu Carrara.
Gdy dotarła na umówione spotkanie, on już na nią czekał. Ubrany był w czarny garnitur. Wyglądał inaczej niż zwykle, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Kolacja minęła po jej myśli. Dużo rozmawiali o swoim związku, mówili sobie mnóstwo miłych słówek a na końcu pocałunek.. Jak dawno nie czuła jego ust. Był on pełny uczuć i namiętności. Po udanej randce udali się do domu Marii. Otworzyła im mama niebieskookiej tym samym witając ich radośnie i wpuszczając do mieszkania.
Przy stole siedzieli prawie wszyscy. Otóż nie było blondynki o imieniu Angeles. Nastolatka w tym czasie była na spotkaniu z przyjacielem.
Poza tym jej przyjaciel Pablo, miał problem z matematyką, a że Angeles była wzorową uczennicą, przystała na jego propozycję "nauczania go". Spotkanie odbyło się u niego w domu. O dziwo, mieszkanie było puste, znajdowali się tylko on i ona + kot Laki. Mężczyzna już od dłuższego czasu czuł coś więcej do Angie niż tylko przyjaźń, lecz nie miał okazji jej tego wyznać, bał się, że go odrzuci, że relację między nimi się pogorszą. Postanowił, że zrobi to dzisiaj, nie zważając na jej zdanie, chce żeby wiedziała o tym. Nauka minęła im w miłej atmosferze, przerobili planowany materiał, lecz brunet zamiast się skupić na obliczeniach ciągle z myślami był gdzieś indziej.
- Angie, bo ja chcę żebyś wiedziała, że.. - brunet zbliżył się do niej, łapiąc jej dłoń i patrząc głęboko w oczy. Nie dane było mu dokończyć, jego towarzyszce zadzwonił telefon.
- Co? To dzisiaj? Dobrze mamo, nie denerwuj się za chwilkę będę. - rozłączyła się chowając telefon do kieszeni.
- Bardzo cię przepraszam Pablo, dzisiaj jest szczególnie ważny dzień dla mojej siostry, muszę tam być, wybacz mi. - ucałowała policzek przyjaciela po czym opuściła mieszkanie.
Przekręciła klucz i po chwili znajdowała się w przed pokoju w którym wyczuwała wspaniałe zapachy.
- Już jestem! - krzyknęła, po czym rzucając kurtkę w bok, weszła do salonu.
Jej wzrok przykuł mężczyzna o brązowych oczach. Tak, był to ten sam mężczyzna którego spotkała parę dni temu w parku. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Dziewczyna odwróciła wzrok, witając się z domownikami zajęła swoje stałe miejsce na przeciwko bruneta.
Mężczyzna czuł euforię, która wypełnia go od środka. Los dał mu drugą szansę. W jego brzuchu pojawiły się motylki. Po długim tygodniu poszukiwania jej okazało się, że jest to siostra jego dziewczyny. Była bliżej niż myślał.
Nastolatkowie sprawiali wrażenie jakby się wcześniej nie znali, Angeles unikała jego wzroku, mimo, iż mężczyzna ciągle się jej przyglądał..
Blondynka czuła się nie zręcznie w jego towarzystwie.
- Angie, wszystko w porządku? - zapytała siostra dziewczyny
- Co? Tak, tak, ja przepraszam, źle się czuję, pójdę do swojego pokoju - pod pretekstem wyszła, usiadła na łóżku chowając głowę w kolanach. Czym jest samotność? Samotność to przebywanie w odosobnieniu, brak towarzystwa, rodziny, przyjaciół. Samotność jest stanem wyobcowania, brakiem bliskich ludzi, możliwości porozumienia się z innym człowiekiem. Przyczyny samotności mogą być bardzo różne. Czasem jest ona wynikiem negatywnego stosunku do świata, czasem jest niezawiniona przez człowieka i wynika z zaistniałej sytuacji. Angeles lubiła czasem pobyć sama, odizolowana od towarzystwa. Lecz w tej chwili było to niemożliwe, do pokoju wparował German.
- Hej, coś się stało? - Mężczyzna nie czekając na odpowiedź podszedł do blondynki przytulając ją mocno do siebie.
- Będzie dobrze - muskał dłońmi jej plecy.
Stali tak może z godzinę, dzień, tydzień. W jego ramionach czuła się bezpieczna. Nie miała ochoty ich opuszczać, brakowało jej kogoś, kto ją pocieszy, wesprze, a nawet przytuli. Niby rzecz normalna, ale dla Angeles wiele znaczyła. Mężczyzna w pewnej chwili oderwał się od dziewczyny. Ujął jej podbródek i lekko pocałował. Wszystko było dobrze do czasu gdy Maria nie weszła do pomieszczenia.
____________________________________
I o to kolejna jednorazówka! Hmm macie jakiś pomysł na kolejną? Jeżeli tak piszcie je w komentarzach, jeśli spodoba mi się pomysł, zrealizuję go :)
niedziela, 12 stycznia 2014
Jednorazówka ~ Od miłości do śmierci.
Hej, mam dla was kolejną jednorazówkę, miałam ją dodać jutro ale postanowiłam, że dodam ją teraz. Kolejnego postu możecie spodziewać się we wtorek :)
__________________________________________
- Kocham Cię - wyszeptał przygryzając jej ucho.
Blondynka poczuła dreszcz przeszywający jej ciało. Nie wiedziała jak zareagować. Mężczyzna wręcz przeciwnie, nie czekając na reakcję dziewczyny, objął jej twarz i namiętnie pocałował. Oddawała pocałunki z zachłannością. Chcieli, aby ta chwila trwała wiecznie, ich pocałunki były coraz bardziej nachalniejsze i czulsze. Wszystko było dobrze, do pory gdy dziewięcioletnia dziewczynka nie weszła do sypialni swojej ciotki.
- Tato, dlaczego gryziesz Angie? - zapytała zaniepokojona.
"Para" jeżeli tak ich można nazwać, oderwała się od siebie z prędkością światła. Popatrzyli na siebie pytająco, po czym wybuchli śmiechem. Kobieta podeszła do Violetty, bo tak właśnie miała na imię córka Castillo, gładząc jej czoło.
- Idź spać słońce, jest już późno - pstryknęła ją w nosek, następnie musnęła jej ramiona i zaprowadziła dziewczynkę do różowego pokoju.
Ułożyła ciemnowłosą do łóżeczka oddalając się ku drzwi.
- Ciociu, zaśpiewasz mi coś?
- Jasne - jej kąciki ust automatycznie się podniosły
Ułożyła się koło małej przytulając ją, wydobywała z siebie piękną, delikatną melodie.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Gdy się zorientowała Viola spała. Wypełzała się z łóżka brązowookiej i powędrowała do swojej sypialni, w której czekał jej szwagier.
Gdy ją ujrzał automatycznie się do niej zbliżył. Objął ją w pasie i składał lekkie pocałunki na szyi kobiety.
- German, ja nie mogę. - odepchnęła go od siebie.
- To normalne, że się obawiasz.
- Nie, nie, nie. To nie o to chodzi - kobieta usiadła na łóżku zasłaniając twarz dłońmi.
- Bo ja wyjeżdżam.. - wyszeptała
- Co? Zostałaś tu ze względu na Violettę a teraz odchodzisz z tego powodu? Co będzie z nami? - mina mu zrzędła, usiadł koło zielonookiej łapiąc jej dłoń.
- German, dostałam propozycję pracy, jako nauczycielka w prestiżowej szkole, chcę rozwijać swoje pasję, spełniać marzenia, zrozum.
- Kiedy wyjeżdżasz? Na długo jedziesz? Będę tęsknił.. - ostatnie dwa słowa wypowiedział prawie, że niesłyszalnie
- Jutro. Na miesiąc, nie martw się, między nami nic się nie zmieni, gdy wrócę nadal będę tą samą Angeles.
Pocałował jej polik po czym wyszedł do swojego gabinetu. Chciał być sam, odcywilizowany od ludzkości. Nadal nie docierały do niego słowa blondynki. On nie umie bez niej żyć, bez jej promiennego uśmiechu, bez jej ust..Nigdy by nie pomyślał, że jedna kobieta zdoła tak mu zamącić w głowie. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. German weź się w garść - powtarzał sobie,lecz na marne.
~.~
Blondynka w tym czasie zaczęła się pakować, miała żal do siebie, że dopiero teraz informuje o swoim wyjeździe szwagra. Zastanawiała się czy German da sobie radę z wychowaniem Violetty, czy gdy przyjedzie uczucie które między nimi było nie wygaśnie? Tak czy inaczej podjęła już decyzję. Wyjeżdża, w poszukiwaniu nowych wyzwań, znajomości.
Obudził ją rano dźwięk budzika, niechętnie wstała, wyjęła z szafy zwiewną, czerwoną sukienkę, założyła obczasy koloru czarnego, następnie zrobiła sobie delikatny makijaż. Gdy zeszła na dół domownicy zajadali się zapewne pysznym śniadaniem zrobionym przez Olgę, gosposię.
Podczas posiłku kobieta obdarowywała szwagra krótkimi spojrzeniami, lecz ten ani razu się na nią nie spojrzał, nie chciał, za każdym razem gdy ją widział robiło mu się słabo, na myśl wyjazdu, jeszcze słabiej.
Po śniadaniu mężczyzna zamknął się w swoim gabinecie. Nie miał zamiaru odwozić blondynki na lotnisko. Za bardzo by cierpiał..
W tym samym czasie szwagierka żegnała się ze swoją siostrzenicą.
- Ciociu, nie odchodź, będę tęsknić - dziewczynka rzuciła się na kobietę, po czym mocno się do niej przytuliła.
- Violu, obiecaj mi, że będziesz pilnować tatusia. - wybuchły śmiechem.
Martwił ją fakt, że jej ukochany nie zszedł się z nią pożegnać, może jej nie kocha?
Wzięła walizkę i podążała ku czarnej limuzynie z najlepszym przyjacielem szwagra, Ramallo.
Łzy spływały jej po policzku, nie miała ochoty ich maskować. Całe swoje życie mieszkała tutaj, w Buenos Aires, czy zdoła zacząć wszystko od nowa?
Gdy dotarli na lotnisko, kobieta rzuciła się w ramiona Ramallo, potrzebowała uścisku od kogoś bliskiego, lecz to nie to samo, w ramionach Germana czuła się bezpieczna, kochana..
Już po piętnastu minutach siedziała w samolocie, koło mężczyzny w jej wieku. Facet nazywał się Nicolas, miał blond włosy i niebieskie oczy, rozumiał blondynkę jak nikt inny, mimo iż znali się raptem kwadrans rozmowa im się kleiła. Okazało się, nawet że będą mieszkać w tym samym mieście.
W tym samym czasie pan Castillo siedział na podłodze w swoim biurze, wokół niego były porozrzucane różne papiery, a sam próbował zatopić smutki w alkoholu.
Dlaczego pozwolił jej odejść, nie zatrzymał jej?
Chciał, po prostu żeby była szczęśliwa..
Gdy na dworze było już ciemno a nasz brązowooki dawno odleciał w "inny wymiar" zadzwonił jego telefon. Podniósł wzrok na urządzenie po czym odebrał.
- Dzień Dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z panem Castillo?
- Tak, coś się stało? - w wypowiedzeniu tych słów przeszkadzała mu czkawka.
- Samolot w którym leciała pani Saramego rozbił się, pańska szwagierka nie żyje.
__________________________________________
- Kocham Cię - wyszeptał przygryzając jej ucho.
Blondynka poczuła dreszcz przeszywający jej ciało. Nie wiedziała jak zareagować. Mężczyzna wręcz przeciwnie, nie czekając na reakcję dziewczyny, objął jej twarz i namiętnie pocałował. Oddawała pocałunki z zachłannością. Chcieli, aby ta chwila trwała wiecznie, ich pocałunki były coraz bardziej nachalniejsze i czulsze. Wszystko było dobrze, do pory gdy dziewięcioletnia dziewczynka nie weszła do sypialni swojej ciotki.
- Tato, dlaczego gryziesz Angie? - zapytała zaniepokojona.
"Para" jeżeli tak ich można nazwać, oderwała się od siebie z prędkością światła. Popatrzyli na siebie pytająco, po czym wybuchli śmiechem. Kobieta podeszła do Violetty, bo tak właśnie miała na imię córka Castillo, gładząc jej czoło.
- Idź spać słońce, jest już późno - pstryknęła ją w nosek, następnie musnęła jej ramiona i zaprowadziła dziewczynkę do różowego pokoju.
Ułożyła ciemnowłosą do łóżeczka oddalając się ku drzwi.
- Ciociu, zaśpiewasz mi coś?
- Jasne - jej kąciki ust automatycznie się podniosły
Ułożyła się koło małej przytulając ją, wydobywała z siebie piękną, delikatną melodie.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Gdy się zorientowała Viola spała. Wypełzała się z łóżka brązowookiej i powędrowała do swojej sypialni, w której czekał jej szwagier.
Gdy ją ujrzał automatycznie się do niej zbliżył. Objął ją w pasie i składał lekkie pocałunki na szyi kobiety.
- German, ja nie mogę. - odepchnęła go od siebie.
- To normalne, że się obawiasz.
- Nie, nie, nie. To nie o to chodzi - kobieta usiadła na łóżku zasłaniając twarz dłońmi.
- Bo ja wyjeżdżam.. - wyszeptała
- Co? Zostałaś tu ze względu na Violettę a teraz odchodzisz z tego powodu? Co będzie z nami? - mina mu zrzędła, usiadł koło zielonookiej łapiąc jej dłoń.
- German, dostałam propozycję pracy, jako nauczycielka w prestiżowej szkole, chcę rozwijać swoje pasję, spełniać marzenia, zrozum.
- Kiedy wyjeżdżasz? Na długo jedziesz? Będę tęsknił.. - ostatnie dwa słowa wypowiedział prawie, że niesłyszalnie
- Jutro. Na miesiąc, nie martw się, między nami nic się nie zmieni, gdy wrócę nadal będę tą samą Angeles.
Pocałował jej polik po czym wyszedł do swojego gabinetu. Chciał być sam, odcywilizowany od ludzkości. Nadal nie docierały do niego słowa blondynki. On nie umie bez niej żyć, bez jej promiennego uśmiechu, bez jej ust..Nigdy by nie pomyślał, że jedna kobieta zdoła tak mu zamącić w głowie. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. German weź się w garść - powtarzał sobie,lecz na marne.
~.~
Blondynka w tym czasie zaczęła się pakować, miała żal do siebie, że dopiero teraz informuje o swoim wyjeździe szwagra. Zastanawiała się czy German da sobie radę z wychowaniem Violetty, czy gdy przyjedzie uczucie które między nimi było nie wygaśnie? Tak czy inaczej podjęła już decyzję. Wyjeżdża, w poszukiwaniu nowych wyzwań, znajomości.
Obudził ją rano dźwięk budzika, niechętnie wstała, wyjęła z szafy zwiewną, czerwoną sukienkę, założyła obczasy koloru czarnego, następnie zrobiła sobie delikatny makijaż. Gdy zeszła na dół domownicy zajadali się zapewne pysznym śniadaniem zrobionym przez Olgę, gosposię.
Podczas posiłku kobieta obdarowywała szwagra krótkimi spojrzeniami, lecz ten ani razu się na nią nie spojrzał, nie chciał, za każdym razem gdy ją widział robiło mu się słabo, na myśl wyjazdu, jeszcze słabiej.
Po śniadaniu mężczyzna zamknął się w swoim gabinecie. Nie miał zamiaru odwozić blondynki na lotnisko. Za bardzo by cierpiał..
W tym samym czasie szwagierka żegnała się ze swoją siostrzenicą.
- Ciociu, nie odchodź, będę tęsknić - dziewczynka rzuciła się na kobietę, po czym mocno się do niej przytuliła.
- Violu, obiecaj mi, że będziesz pilnować tatusia. - wybuchły śmiechem.
Martwił ją fakt, że jej ukochany nie zszedł się z nią pożegnać, może jej nie kocha?
Wzięła walizkę i podążała ku czarnej limuzynie z najlepszym przyjacielem szwagra, Ramallo.
Łzy spływały jej po policzku, nie miała ochoty ich maskować. Całe swoje życie mieszkała tutaj, w Buenos Aires, czy zdoła zacząć wszystko od nowa?
Gdy dotarli na lotnisko, kobieta rzuciła się w ramiona Ramallo, potrzebowała uścisku od kogoś bliskiego, lecz to nie to samo, w ramionach Germana czuła się bezpieczna, kochana..
Już po piętnastu minutach siedziała w samolocie, koło mężczyzny w jej wieku. Facet nazywał się Nicolas, miał blond włosy i niebieskie oczy, rozumiał blondynkę jak nikt inny, mimo iż znali się raptem kwadrans rozmowa im się kleiła. Okazało się, nawet że będą mieszkać w tym samym mieście.
W tym samym czasie pan Castillo siedział na podłodze w swoim biurze, wokół niego były porozrzucane różne papiery, a sam próbował zatopić smutki w alkoholu.
Dlaczego pozwolił jej odejść, nie zatrzymał jej?
Chciał, po prostu żeby była szczęśliwa..
Gdy na dworze było już ciemno a nasz brązowooki dawno odleciał w "inny wymiar" zadzwonił jego telefon. Podniósł wzrok na urządzenie po czym odebrał.
- Dzień Dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z panem Castillo?
- Tak, coś się stało? - w wypowiedzeniu tych słów przeszkadzała mu czkawka.
- Samolot w którym leciała pani Saramego rozbił się, pańska szwagierka nie żyje.
sobota, 11 stycznia 2014
Jednorazówka ~ ślub
Witam wszystkich, jestem Kasia, niektórzy z Was pewnie kojarzą mnie z aska klik. A więc postanowiłam, że założę bloga, który będzie się opierał na jednorazówkach z Angie. Jeden post będzie dodawany na ok. dwa/trzy dni. A więc przejdę do rzeczy, tu macie moją jednorazówkę. Wiem, beznadziejna, ale nigdy wcześniej nie miałam styczności z pisaniem opowiadań ;___;
Miłego czytania ~ Kasia
------------------------------------
To właśnie dziś inżynier, German Castillo żeni się. Na samą myśl o tym ślubie kobieta o zielonych oczach ma ochotę płakać, nie ze szczęścia, z bezradności..
Nie miała ochoty iść na ślub.. Nie dałaby rady, spojrzeć mu w oczy. Położyła się i wsłuchiwała się w ciszę która panowała w owym pomieszczeniu aż do chwili gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła swoją sylwetkę z łóżka i podążyła w stronę dźwięku wydawanego przez dzwonek.
- Witaj Angie, co robisz jeszcze w pidżamie? - tak, była to jej siostrzenica Violetta, córka jej zmarłej siostry.
- Właśnie miałam się zacząć szykować - wymamrotała, nie chcąc aby Violetta martwiła się jej postawą, otarła łzy rękawem koszuli po czym wpuściła dziewczynę do ciepłego pomieszczenia.
W tym samym czasie w domu Castillo pan młody robił ostatnie poprawki, można powiedzieć, że wszystko było zapięte na ostatni guzik, chociaż brał dzisiaj ślub z piękną, mądrą kobietą, ciągle jego myśli zaprzątała blondynka o szerokim uśmiechu. Mężczyzna nie był nawet w połowie świadomy jak rani dziewczynę. Ich reakcje zepsuły się gdy German dowiedział się, że Angie jest jego szwagierką. Bał się wyznać jej uczuć, bo uważał to za niestosowne. Postanowił znaleźć nową kobietę, myślał, że automatycznie zapomni o szwagierce, lecz nie. Przed oczami miał ciągle jej sylwetkę, doszło nawet do tego, że owa kobieta śniła mu się po nocach.
Wracając do Angeles, a więc zielonooka ubrana była w zwiewną pudrową suknię, która kontrastowała z ciemno-różowymi balerinami, jej włosy były spięte w kucyk, a jej urodę podkreślał lekki makijaż wykonany przez siostrzenicę. Wyglądała wręcz przecudownie.
Czuła przerażający ból w środku. Czuła się wykorzystana, zastanawiała się co stanie się z nią po ślubie. Czy wszyscy o niej zapomną tworząc szczęśliwą rodzinę? Czy znajdzie się dla niej miejsce w domu Castillo? Tysiące pytań błądziło jej po głowie, lecz na żadne nie znała odpowiedzi.
- Angie, idziemy? - wyszeptała ciemnowłosa dziewczyna
Kobieta pokiwała twierdząco głową, zgarniając w pośpiechu torebkę, wyszły. Już po piętnastu minutach znajdowały się na polanie, na której miało się odbyć przyjęcie. Ceremonia była skromna, wyprawiana tylko dla najbliżej rodziny. Goście po woli się zbierali, Angeles zajęła miejsce koło swojego przyjaciela Pablo. Co prawda szatyn nie był członkiem rodziny, lecz został zaproszony przez narzeczoną Castillo, kiedyś prawdopodobnie ich coś łączyło.
Ceremonia rozpoczęła się. Angie z każdą chwilą serce biło jak opętane, jedyne co ją trzymało na duchu to jej przyjaciel. Mężczyzna złapał dłoń blondynki po czym mocno ścisnął.
Nagle padło pytanie, oczekiwane przez dłuższy czas naszej bohaterki.
- Jeżeli ktoś jest przeciwny temu ślubu niech odezwie się teraz, lub zamilknie na wieki.
Blondynce zależało na nim, to prawda, ale chciała jego szczęścia, jeżeli miałby być szczęśliwy to dlaczego miałaby mu wchodzić w drogę?
- Stop! Nie pozwolę, aby ten ślub się odbył.
German automatycznie się obrócił w stronę gości, w głębi duszy miał nadzieję, że te słowa były wypowiadane przez blondynkę, lecz pomylił się. Były wypowiedziane z ust mężczyzny.. Pabla..
Miłego czytania ~ Kasia
------------------------------------
To właśnie dziś inżynier, German Castillo żeni się. Na samą myśl o tym ślubie kobieta o zielonych oczach ma ochotę płakać, nie ze szczęścia, z bezradności..
Nie miała ochoty iść na ślub.. Nie dałaby rady, spojrzeć mu w oczy. Położyła się i wsłuchiwała się w ciszę która panowała w owym pomieszczeniu aż do chwili gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła swoją sylwetkę z łóżka i podążyła w stronę dźwięku wydawanego przez dzwonek.
- Witaj Angie, co robisz jeszcze w pidżamie? - tak, była to jej siostrzenica Violetta, córka jej zmarłej siostry.
- Właśnie miałam się zacząć szykować - wymamrotała, nie chcąc aby Violetta martwiła się jej postawą, otarła łzy rękawem koszuli po czym wpuściła dziewczynę do ciepłego pomieszczenia.
W tym samym czasie w domu Castillo pan młody robił ostatnie poprawki, można powiedzieć, że wszystko było zapięte na ostatni guzik, chociaż brał dzisiaj ślub z piękną, mądrą kobietą, ciągle jego myśli zaprzątała blondynka o szerokim uśmiechu. Mężczyzna nie był nawet w połowie świadomy jak rani dziewczynę. Ich reakcje zepsuły się gdy German dowiedział się, że Angie jest jego szwagierką. Bał się wyznać jej uczuć, bo uważał to za niestosowne. Postanowił znaleźć nową kobietę, myślał, że automatycznie zapomni o szwagierce, lecz nie. Przed oczami miał ciągle jej sylwetkę, doszło nawet do tego, że owa kobieta śniła mu się po nocach.
Wracając do Angeles, a więc zielonooka ubrana była w zwiewną pudrową suknię, która kontrastowała z ciemno-różowymi balerinami, jej włosy były spięte w kucyk, a jej urodę podkreślał lekki makijaż wykonany przez siostrzenicę. Wyglądała wręcz przecudownie.
Czuła przerażający ból w środku. Czuła się wykorzystana, zastanawiała się co stanie się z nią po ślubie. Czy wszyscy o niej zapomną tworząc szczęśliwą rodzinę? Czy znajdzie się dla niej miejsce w domu Castillo? Tysiące pytań błądziło jej po głowie, lecz na żadne nie znała odpowiedzi.
- Angie, idziemy? - wyszeptała ciemnowłosa dziewczyna
Kobieta pokiwała twierdząco głową, zgarniając w pośpiechu torebkę, wyszły. Już po piętnastu minutach znajdowały się na polanie, na której miało się odbyć przyjęcie. Ceremonia była skromna, wyprawiana tylko dla najbliżej rodziny. Goście po woli się zbierali, Angeles zajęła miejsce koło swojego przyjaciela Pablo. Co prawda szatyn nie był członkiem rodziny, lecz został zaproszony przez narzeczoną Castillo, kiedyś prawdopodobnie ich coś łączyło.
Ceremonia rozpoczęła się. Angie z każdą chwilą serce biło jak opętane, jedyne co ją trzymało na duchu to jej przyjaciel. Mężczyzna złapał dłoń blondynki po czym mocno ścisnął.
Nagle padło pytanie, oczekiwane przez dłuższy czas naszej bohaterki.
- Jeżeli ktoś jest przeciwny temu ślubu niech odezwie się teraz, lub zamilknie na wieki.
Blondynce zależało na nim, to prawda, ale chciała jego szczęścia, jeżeli miałby być szczęśliwy to dlaczego miałaby mu wchodzić w drogę?
- Stop! Nie pozwolę, aby ten ślub się odbył.
German automatycznie się obrócił w stronę gości, w głębi duszy miał nadzieję, że te słowa były wypowiadane przez blondynkę, lecz pomylił się. Były wypowiedziane z ust mężczyzny.. Pabla..
Subskrybuj:
Posty (Atom)