__________________________________________
- Kocham Cię - wyszeptał przygryzając jej ucho.
Blondynka poczuła dreszcz przeszywający jej ciało. Nie wiedziała jak zareagować. Mężczyzna wręcz przeciwnie, nie czekając na reakcję dziewczyny, objął jej twarz i namiętnie pocałował. Oddawała pocałunki z zachłannością. Chcieli, aby ta chwila trwała wiecznie, ich pocałunki były coraz bardziej nachalniejsze i czulsze. Wszystko było dobrze, do pory gdy dziewięcioletnia dziewczynka nie weszła do sypialni swojej ciotki.
- Tato, dlaczego gryziesz Angie? - zapytała zaniepokojona.
"Para" jeżeli tak ich można nazwać, oderwała się od siebie z prędkością światła. Popatrzyli na siebie pytająco, po czym wybuchli śmiechem. Kobieta podeszła do Violetty, bo tak właśnie miała na imię córka Castillo, gładząc jej czoło.
- Idź spać słońce, jest już późno - pstryknęła ją w nosek, następnie musnęła jej ramiona i zaprowadziła dziewczynkę do różowego pokoju.
Ułożyła ciemnowłosą do łóżeczka oddalając się ku drzwi.
- Ciociu, zaśpiewasz mi coś?
- Jasne - jej kąciki ust automatycznie się podniosły
Ułożyła się koło małej przytulając ją, wydobywała z siebie piękną, delikatną melodie.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Hey, mirame y vivamos el momento.
Hey, hablame que se detiene el tiempo.
Hey, tu y yo, tu y melodia.
Que me sintonia, nace una cacion.
Gdy się zorientowała Viola spała. Wypełzała się z łóżka brązowookiej i powędrowała do swojej sypialni, w której czekał jej szwagier.
Gdy ją ujrzał automatycznie się do niej zbliżył. Objął ją w pasie i składał lekkie pocałunki na szyi kobiety.
- German, ja nie mogę. - odepchnęła go od siebie.
- To normalne, że się obawiasz.
- Nie, nie, nie. To nie o to chodzi - kobieta usiadła na łóżku zasłaniając twarz dłońmi.
- Bo ja wyjeżdżam.. - wyszeptała
- Co? Zostałaś tu ze względu na Violettę a teraz odchodzisz z tego powodu? Co będzie z nami? - mina mu zrzędła, usiadł koło zielonookiej łapiąc jej dłoń.
- German, dostałam propozycję pracy, jako nauczycielka w prestiżowej szkole, chcę rozwijać swoje pasję, spełniać marzenia, zrozum.
- Kiedy wyjeżdżasz? Na długo jedziesz? Będę tęsknił.. - ostatnie dwa słowa wypowiedział prawie, że niesłyszalnie
- Jutro. Na miesiąc, nie martw się, między nami nic się nie zmieni, gdy wrócę nadal będę tą samą Angeles.
Pocałował jej polik po czym wyszedł do swojego gabinetu. Chciał być sam, odcywilizowany od ludzkości. Nadal nie docierały do niego słowa blondynki. On nie umie bez niej żyć, bez jej promiennego uśmiechu, bez jej ust..Nigdy by nie pomyślał, że jedna kobieta zdoła tak mu zamącić w głowie. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. German weź się w garść - powtarzał sobie,lecz na marne.
~.~
Blondynka w tym czasie zaczęła się pakować, miała żal do siebie, że dopiero teraz informuje o swoim wyjeździe szwagra. Zastanawiała się czy German da sobie radę z wychowaniem Violetty, czy gdy przyjedzie uczucie które między nimi było nie wygaśnie? Tak czy inaczej podjęła już decyzję. Wyjeżdża, w poszukiwaniu nowych wyzwań, znajomości.
Obudził ją rano dźwięk budzika, niechętnie wstała, wyjęła z szafy zwiewną, czerwoną sukienkę, założyła obczasy koloru czarnego, następnie zrobiła sobie delikatny makijaż. Gdy zeszła na dół domownicy zajadali się zapewne pysznym śniadaniem zrobionym przez Olgę, gosposię.
Podczas posiłku kobieta obdarowywała szwagra krótkimi spojrzeniami, lecz ten ani razu się na nią nie spojrzał, nie chciał, za każdym razem gdy ją widział robiło mu się słabo, na myśl wyjazdu, jeszcze słabiej.
Po śniadaniu mężczyzna zamknął się w swoim gabinecie. Nie miał zamiaru odwozić blondynki na lotnisko. Za bardzo by cierpiał..
W tym samym czasie szwagierka żegnała się ze swoją siostrzenicą.
- Ciociu, nie odchodź, będę tęsknić - dziewczynka rzuciła się na kobietę, po czym mocno się do niej przytuliła.
- Violu, obiecaj mi, że będziesz pilnować tatusia. - wybuchły śmiechem.
Martwił ją fakt, że jej ukochany nie zszedł się z nią pożegnać, może jej nie kocha?
Wzięła walizkę i podążała ku czarnej limuzynie z najlepszym przyjacielem szwagra, Ramallo.
Łzy spływały jej po policzku, nie miała ochoty ich maskować. Całe swoje życie mieszkała tutaj, w Buenos Aires, czy zdoła zacząć wszystko od nowa?
Gdy dotarli na lotnisko, kobieta rzuciła się w ramiona Ramallo, potrzebowała uścisku od kogoś bliskiego, lecz to nie to samo, w ramionach Germana czuła się bezpieczna, kochana..
Już po piętnastu minutach siedziała w samolocie, koło mężczyzny w jej wieku. Facet nazywał się Nicolas, miał blond włosy i niebieskie oczy, rozumiał blondynkę jak nikt inny, mimo iż znali się raptem kwadrans rozmowa im się kleiła. Okazało się, nawet że będą mieszkać w tym samym mieście.
W tym samym czasie pan Castillo siedział na podłodze w swoim biurze, wokół niego były porozrzucane różne papiery, a sam próbował zatopić smutki w alkoholu.
Dlaczego pozwolił jej odejść, nie zatrzymał jej?
Chciał, po prostu żeby była szczęśliwa..
Gdy na dworze było już ciemno a nasz brązowooki dawno odleciał w "inny wymiar" zadzwonił jego telefon. Podniósł wzrok na urządzenie po czym odebrał.
- Dzień Dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z panem Castillo?
- Tak, coś się stało? - w wypowiedzeniu tych słów przeszkadzała mu czkawka.
- Samolot w którym leciała pani Saramego rozbił się, pańska szwagierka nie żyje.
smutna jednorazowka ;/
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na next
OdpowiedzUsuńZarombissssste,
OdpowiedzUsuńAle jak mozesz dodawaj reakcje na koniec (np. w tym przypadku reakcje Germana) pliss .... wtedy bedzie jeszcze lepsze. Ale i tak KOCHAMMMMM <3
łał.... jednorazówka genialna.
OdpowiedzUsuńSmutna... ale genialna...
Tato dlaczego gryziesz Angie?- nadal chce mi się z tego śmiać.
Czekam na następną *_*
Super piszesz chce juz next!
OdpowiedzUsuńSmutna jednorazówka ;(
OdpowiedzUsuń