poniedziałek, 20 stycznia 2014

Jednorazówka ~Powrót

W Buenos Aires od niedawna mieszka Angeles Saramego wraz ze swoją córką Violettą, jej mąż zmarł odrazu po narodzinach dziewczynki. Angie po śmierci męża jeździła z kraju do kraju szukając odpowiedniego dla nich miejsca, chciała uciec od rodziny, wszystko jej przypominało o nim..
Nie dawała już rady, to było silniejsze od niej, postanowiła wrócić do swojego rodzinnego miasta.

Jej córka, Violetta, kończy dzisiaj osiemnaście lat, z tego powodu kobieta przyszykowała dla niej przyjęcie urodzinowe wraz z jej przyjaciółmi. Nastolatka od przyjazdu uczęszcza do studia 21 w którym także pracuje jej matka, jako nauczycielka śpiewu.

Wszystko było zapięte na ostatni guzik, dziewczyna miała zjawić się w domu dopiero około dwudziestej wraz ze swoim chłopakiem, więc kobieta miała trochę czasu dla siebie. Gdy zdołała położyć się na kanapie, zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie się podniosła po czym odtworzyła je. W drzwiach stała bardzo znana jej osoba, lecz nie mogła przypomnieć sobie kim był wysoki, przystojny brunet o brązowych oczach.
- Dzień Dobry, a pan do kogo? - zapytała, obserwując reakcję mężczyzny.
- Czyli mnie nie poznajesz? - wybuchnął śmiechem.
Dziewczyna popatrzyła na niego nieporozumiale i pokiwała przecząco głową.
- Jestem German, mówi Ci to coś? - zapytał i na "chama" wepchnął się do mieszkania.
- German? Co ty tu robisz?
- Przyjechałem na urodziny mojej siostrzenicy, chyba, że o nich też zapomniałaś. Nie widziałem jej dobre dziesięć lat, chyba należy mi się to spotkanie, jak myślisz?
- Nie German, nie zapomniałam, ale przykro mi, myślę, że to nie jest najlepszy pomysł.
- Zaraz, zaraz ty myślisz? - wybuchnął znowu śmiechem.
Kobieta szturchnęła szwagra w ramię, po czym usiadła na kanapię.
Domownicy przez kolejne dwie godziny wspominali stare czasy, ustalili też, że powiedzą Violi, iż German wyjechał z kraju i dopiero teraz,  do niego wrócił.

Dochodziła godzina dziewiętnasta, goście powoli się zbierali, właścicielka domu, w tym samym czasie pakowała prezent dla córki, otóż kupiła jej piękną turkusową gitarę, naszyjnik srebny z literką "V" i masę ubrań, które na pewno się spodobają nastolatce. Następnie poszła do swojej sypialni, wyjęła z szafy pomarańczową sukienkę dosięgającą jej do kolan, do tego czarne obcasy i naszyjnik z napisem "love". Gdy wyszła z pokoju udała się do kuchni. Postanowiła schować produkty które były jej rano potrzebne do ciasta. Nucąc swoją ulubioną melodię, wzięła pudełko z mąką do ręki, nachyliła się z zamiarem schowania jej, lecz za nim to zrobiła, ktoś ją objął w pasie i mocno do siebie przycisnął. Ze strachu upuściła mąkę, cała zawartość powędrowała na twarz, jak się później okazało na twarz Germana. Blondynka wybuchnęła śmiechem po czym wyszła z pośpiechu z kuchni zostawiając gościa samego.

Mężczyzna w tym czasie zetarł mąkę z ciała, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek "Czyli trudna do zdobycia, tak?" - zapytał sam siebie. Od dawna podobała mu się jego szwagierka, lecz po śmierci swojego brata nie miał z nią żadnego kontaktu, aż do teraz. Gdy ją ujrzał nogi zrobiły mu się jak z waty. Kobieta była jeszcze piękniejsza niż przedtem. Mężczyzna od dłuższego czasu nie był w stałym związku, budził się sam, jadł sam, chodził spać sam, był typem samotnika, potrzebował kobiety, Angeles budziła w nim pożądanie.

Dochodziła godzina dwudziesta,Angie zgasiła światło chowając się za kanapą, koło niej kucnął German opierając  się dłonią o jej ramię. Przybliżył się do niej, po czym lekko musnął jej usta. Kobieta stała w bezruchu, nie umiała z siebie wydobyć ani jednego słowa, tak dawno nie czuła czyiś ust.. Bardzo jej tego brakowało.. Lecz blondynka uważała to za niestosowne. Po paręnastu sekundach ciszy drzwi się otworzyły, przerywając niepokojącą ciszę, do domu weszła Viola ze swoim chłopakiem, światło się zapaliło, wszyscy wyszli ze swoich kryjówek i zaczęli śpiewać sto lat.
Dziewczyna miała łzy, można było się domyślić, że były to łzy szczęścia. Goście po kolei zaczęli jej składać życzenia, na końcu podszedł do niej wujek.
- Mamo, czy to jest twój chłopak? - nastolatka popatrzyła z zaciekawieniem na matkę.
- Co? Nie, nie! - odpowiedzieli równocześnie.
- Jestem twoim wujem, bratem twojego ojca.
Zapadła niezręczna cisza, nikt nie miał odwagi się odezwać, po chwili nastolatka rzuciła się w ramiona Germana i mocno go przytuliła, Angie przyłączyła się do uścisku.
- No to rodzina w komplecie - wyszeptała brązowowłosa.
_________________________________

BOŻE HAHAHAHA CO JA ZROBIŁAM

4 komentarze:

  1. Fajne :)
    Mi też jakiś czas temu chodziła po głosie jednorazówka w której to Angie była mamą Violi i muszę ci powiedzieć, że gdybym ją faktycznie napisała, nie byłaby taka dobra, więc to sobie podaruję :D
    Jakie było by opowiadanie o Germangie, bez pocałunku Germangie? Hmm... DRĘTWE! :D
    Już umieram z ciekawości co jeszcze wymyślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaha odwróciłaś historie hahahaha do góry hahaha nogami hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha :D Świetne, doprawdy ;) Zapraszam do nas z Weroniką i czekam na kolejną 1R :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następna? Czekam ♥ zapraszam do mnie na german-angie-germangie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń